Babski dzień...tego mi było trzeba!!Podkładeczki i taca w nowej szacie.

Dziś był piękny,słoneczny dzień.Niby jeszcze letni,ale już jesień czuć w powietrzu...jesień,jaką lubię.Postanowiłam nadrobić moje babskie zaległości,czyli ploty z psiapsiółką.
Dawno się nie widziałyśmy z Ewcią...jakoś tempo życia ostatnio nie pozwalało:(
A dzieli nas tylko 25km.

Zaległości nadrobione.Wygadałyśmy się za cały ten czas i jeszcze trochę na zapas:)
Wypiłyśmy pyszną kawkę,połasuchowałyśmy trochę i pospacerowałyśmy po moim ukochanym Wrocławiu!


Tego mi było trzeba...lekko podładowałam baterie!


Obdarowałam Ewę drobiazgiem-podkładeczkami pod filiżanki,wyszukanymi na giełdzie.Mnie się bardzo podobają i Ewie chyba też przypadły do gustu:)


Uwielbiam takie słoneczne a już troszkę jesienne dni.We wrześniu zawsze dużo jeżdzimy z Pitem i chłopcami.Uwielbiam!
I właśnie jutro planujemy wykonać jakiś spontan...rano spakuję kilka szmat dla każdego,załadujemy w naszego vana,koniecznie pełny pyszności kosz piknikowy i pled,aparat i dobry nastrój-mam nadzieje,że wszystko się zmieści...i heja!!Nawet jeszcze dokładnie nie wiem dokąd pojedziemy,ale chyba na południe...góry raczej-Czechy-Szpindlerowy Młyn?!?!?!

Spontan to spontan!:)


Wrocławski Rynek

****

*******
Moja stara taca,którą kupiłam jakiś czas temu na starociach za marne grosze ,jest już po liftingu. Lniane tło plus perforowana tekturka plus stara fota!! Rama pobielona i przetarta. Ze starymi uchwytami wszystko w miarę fajnie się komponuje. Wczoraj urodzinowo obdarowałam nią moją Wiolę :):)