Uno,due,tre i quattro...cztery fajne dni...czyli przedsmak wakacji...

Doładowanie baterii nastąpiło:)

4 fajne dni poza domem,daleeeeko od domu...dobrze mi zrobiły!!
Nie spodziewałam się nawet,że będą miały taką moc!:)

Potrzebowałam tego jak tlenu na co dzień...

Taki totalny spontan...jak wspominałam...ale z moim mężem ,który to ,ma wrodzone ADHD (po nim genetycznie również jego dzieci!!:)hihi ) , z nim wszystko jest możliwe!:)

Różne burzliwe myśli krążyły po jego głowie tuż przed wyjazdem...

Nooo...i poniosło nas!

Dokąd w końcu??
Miała być Praga...po drodze...-nie było...
Zaniosło nas dalej!Tam ,dokąd jeszcze do tej pory nie dotarliśmy ...i już teraz wiemy ,że nie byliśmy tam ostatni raz:)

...Ano...do kraju,gdzie można napić się przepysznej latte...
Gdzie pełno wokół czerwonych skuterów Vespa...
Gdzie dają najlepszą pizzę i chlubią się tysiącem rodzai makaronu...
Gdzie cytrusy wiszą ponad głową w środku miasteczka...
Gdzie lawenda pachnie intensywniej...

Wszystko już chyba jasne...

La viva Italia !!












To był naprawdę fajny czas,obraliśmy za cel jezioro Garda.
Dotarlismy do urokliwego miasteczka Gargniano,a potem w góre jeziora-Riva del Garda czy Malcesine.

Miejsca krajobrazowo piękne!
Zauroczyły mnie bardzo.
Uwielbiam połączenie wody ze skałą,wracają mi wtedy wspomnienia z Chorwacji czy Szwecji...
Jezioro ogromne,piękne,urocze,póki co-zimne...

Taki przedsmak wakacji,bo one za chwilę...I znów planujemy pakować walizki...
Jakby ktoś się miotał nad wyborem-polecam Gardę jak najbardziej!!




Wiele miłych,beztroskich chwil...totalne oderwanie...jakby RESET!!!!!

Piekne widoki...oczy same chłoną .
Popatrzcie same...














:)
:)
:)




Myślę,że będzie druga część...muszę!!!!
Widok na Gardę z Monte Baldo ,prawie 2000m npm...to jeszcze zostawiłam na deser...ok?????

Nie wspomnę już nawet,że jeszcze Tyrol w Austrii,wracając ,na chwilę ,nawiedziliśmy!!
Takich miejsc mój Pit nie omija łukiem...o nie nie!!!:):):)

Ściskam Was.KAJA