niedziela, 3 lipca 2011

Ogrodowe "plony" i lawendowe mydełka własnej produkcji





Kto nie kocha lata i pięknego słonka?!?!

Dziś ponuro ,zimno i leje i do tego w promocji do naszego domu wkrada się właśnie wielkimi krokami choróbsko:(
Mąż zaległ i leży od wczoraj,a maluch właśnie jęczy,że żle się czuje:(

Ale wierzę,że im minie a i mnie ominie!!
Ktoś musi być w końcu pielęgniarką:)


Średniak uciekł do ciotki na wakacje,setki kilometrów od domu i wydzwania nam cwaniaczek,opowiadając jak to pięknie i cieplutko u nich nie jest i że właśnie wślizgnął się w kąpielówki i śmigają z ciotką Paulą nad jezioro:):):):)Ech....Zabrali nasze słonko do Szkocji:)


Nooo...ale mam nadzieję,że to taka przerwa w trwaniu lata i że zaraz wróci!!

Tak czy siak ,mam je za co lubić!!

Mój ogród jest wówczas baaardzo łaskawy...

Lawenda pod balkonem już pomału się kończy:(
Ale gdy jeszcze była w pełni sił,piękna ,żywa i pachnąca,naciachałam jej troszeczkę i uczyniłam z niej swojskie mydełka.

Chodziły za mną już długi czas.



Żródłem inspiracji ,jak zwykle Weranda Country:




A poniżej już moje,z natury...

Robota dość prosta i miła.Dodałam do nich,oprócz lawendy,jeszcze płatki owsiane,aby miały dodatkowo właściwości lekko pilingujące.
Kształty foremkowe:)
Wyszły całkiem przyzwoicie:)




Oprócz lawendy,dłuuugi czas ,mój ogród zdobiły jeszcze czosnki ozdobne.Kolejne zielsko,które kocham miłością wielką.
A one za to odwdzięczają mi się kwiatem...urodziwym i równie wielkim:):)
Zobaczcie ,proszę.
Gdzieś ,kiedyś zakupiłam cebulki takiego mega, żeby nie powiedzieć giga czosneczku.

Mało wierzyłam wówczas w jego wielkość:)
Ale...jednak...Większy niż głowa mojego synka:):)Zadziwił:)



Zawisł na naszym babciowym kominku,suszy się i zdobi nam salony:)





Lato daje nam także tyle wspaniałych smaków...pysznie,zdrowo,naturalnie,prosto z drzewa...

Ostatnie truskawy wchłanialiśmy hurtem:)



Moje chłopaki,te małe i te duże także ,uwielbiają je pod wszelkimi postaciami!
Były musy i sorbety,ciacha i koktajle,ale największą furorę robiły domowe lody!

Robię je w foremkach do lodów i świetnie to działa,praktyczne dla dzieci,po prostu lody na patyku:)
Teraz wchodzimy w inne smaki.
Truskaweczki są już tylko wspomnieniem:)


Czeresienki prosto z drzewa...mniam mniam...

Nooo...i wyszedł mi jakiś dziwny mix czosnkowo-lawendowo-truskawkowo-czereśniowy!!!
Siła wyższa...poniosło mnie....

Więc artystyczna stronę mojego życia(szycia) zostawiam na następny raz:)
Dziś Wam już tego nie zrobię:)

A nazbierało się...szmatki łatki,fajne podusie z krateczki vichy-wreszcie coś dla siebie skleciłam między wierszami,trzy kolejne filcowe torby,a nawet mega torbiszony-na indywidualne zamówienie:)
I drobnica filcowa,fajna ,kolorowa,zawieszki ,etui............albo dobra...malutka zajawka:):)

I już koniec!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Do widzenia!!!

Pozdrawiam zmarznięta jakaś:(:(

KAJA

7 komentarzy:

  1. Kasiu,w Irlandi też piękne słoneczko...to tak jest jak u nas ciepło u nich zimno i na odwrót :)
    Mam nadzieję,że chorubska sobie pójdą sio,bo we wtorek nawiedzamy Cię razem z Lenką :D
    Oby pogoda dopisała,bo mam zamiar poleniuchować z Twoim ogrodzie haha.

    Buziaki Kasieńko i do zobaczenia!
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  2. супер!! вы такая молоец, все замечательно :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam lawendowe mydełka, kiedyś robiłam takie:))
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. no niestety ktoś nam zabrał słonko - ale mam nadzieję, że nie na długo :)
    mydełka fajnie będą lato przypominały zimną porą roku :)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, jakie śliczności:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kaśka to mnie powaliłaś tymi mydełkami. Uwielbiam takie rzeczy!!! Czuję ich zapach.
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  7. też mam takie wspaniałe czosnki na działce. są fantastyczne.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń