sobota, 25 czerwca 2011
Turkusowa metamorfoza:)
Okazji do biesiadowania w okresie letnim u nas nie brakuje...
Wielkimi krokami zbliża się 10 lat,gdy to mój mąż z urzędu przeznaczony:):) powiedział mi magiczne TAK,ja Jemu zresztą również,więc jakiegoś torcika musimy sklecić i szampana się napić.
Zaraz potem najmłodszy człek w naszej rodzinie ma swoje święto i zdmuchnie 4 świeczuchy:)
Tutaj bez torta już się na pewno nie obejdzie!:)
Jutro wpada Sisi ma ze Szkocji z całą bandą szkockich bab i pewnie jakieś babskie ploty będziemy uskuteczniać...
Ech....a i bez okazji można pobiesiadować...wypić pyszną kawkę w dobrym towarzystwie!
Nooo....i wszystko byłoby dobrze,gdyby nie fakt,ze nasz ogrodowy stół od samego początku urodziwy nie był ,gdy to,dostawszy go od Teścia w prezencie w stanie surowym ,mój małż namazał go bejcą...pikna miała być,jasny dąb...alę nie była:(...
Znaczy się nazywała się tak...ale koło jasnego dębu to ona nawet nie stała,daję sobie rękę obciąć:)
Mąż namazał,ja jęczałam dwa tygodnie,on się wkurzał,ja dalej jęczałam,a potem się opatrzyliśmy i było!:(
Ale przy każdej okazji wyciągałam wielkie obrusy z szuflady,okrywałam co się da...znieczulałam!
I tak czas jakiś!!
Ale już na początku wiosny miałam chitry plan,że czas stół odmienić,ożywić,rozweselić...i jakiś turkusik mi się zamarzył.
Ale jakoś dłuuugo nie mogłam trafić koloru ,co mi w głowie siedział.
Ale jednak...lepiej póżno niż wcale:)Się trafił:)
Nie do końca wymarzony,ale coś koło tego...
I do dzieła...
Teraz ja namazałam.Małż z dzieciami na wyjeżdzie:):)Będzie Suprise.Mam nadzieję,że teraz on ,dla odmiany,nie będzie jęczał...raczej nawet stawiam ,że nie,bo niebieskości to jego ulubiona barwa!
Namazałam,namazałam i mam...nadal stary,a jakby nowy...fajniejszy,moim skromnym zdaniem.
Żywy,letni,weselszy,sam zaprasza na kawkę:)
Żeby jeszcze ją robił:):)hihi:)
Jeszcze mi po głowie chodził kolor czerwonego wina,tak bardziej wiejsko może,zainspirowałam się gdzies tam kiedyś w Werandzie Country,ale jak sobie w Ikei tkaninkę na ogrodowe poduchy w delikatnym turkusie zapodałam,to już wszystko było jasne:)
Uszyłam podusie na krzesła, do kompletu.
Stół jeszcze dziś pusty,ale już jutro będzie błękitny debiut:)
Oby pogoda nam dopisała na babskie ploty polsko-szkockie:)
I jeszcze Happy Birthday musimy odśpiewać dla Melanie,bo ma właśnie jutro urodziny!!
Torcik bezowy już się chłodzi,to dla niej niespodzianka:)
Nawet papryczki faszerowane ,co się pieką właśnie,jakoś tak pod kolor...hihi.
Polecam:faszeruję je mięskiem mielonym z ryżem ,przyrządzonym jak na gołąbki.
Do tego koniecznie świeże zioła:bazylia,oregano...jak ktoś lubi to mięta...ja uwielbiam ,wiec dodaję!
Zapiekamy pod przykryciem...smacznego!
Życzę wszystkim pięknej niedzieli,koniecznie słonecznej,by długi weekend dobrze zakończyć.
Aaaa...przecież już wakacje!Zazdroszczę dzieciaczkom,fajny ,beztroski czas...ale ja muszę jeszcze chwilkę poczekać:)
A i weekend miałam dosyć pracowity,walczyłam ( z koleżanką) ze starymi sosnowymi meblami,aby stworzyć z nich coś nowego ,dziewczyńskiego...padałyśmy na twarz,ale udało się...jest fajnie...może się pochwalę jak Gosia da zezwolenie:):)
Jest biało,kwiatkowo,łączkowo...
Pozdrawiam kaja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podziwiam Cię! i stół pomalujesz i poduchy uszyjesz i ugotujesz!no, no:)) wszystko wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie i życzę udanego weekendu!
Stół wygląda świetnie. Bardzo się tam u ciebie rozjaśniło ;-) i te poduchy wszystko tak idealnie dobrane. Moje gratulacje
OdpowiedzUsuńgorąco pozdrawiam
Onja
Ależ śliczności zmalowałaś, Piotruś na pewno będzie szczęśliwy jak to zobaczy:), a i szampanik z okazji dziesięcznicy będzie wybornie smakować przy takim stole, o zachodzie słońca:). Cudne podusie, jeszcze ładniej się zrobiło:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci babskiej imprezy:). Pozdrawiam ciepło!
Imprezy wszelakie zapowiadają się u Ciebie smakowicie i w prześlicznej oprawie. Metamorfoza niezwykle udana. Komplet ogrodowy stworzyłaś godny pozazdroszczenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :) I zapraszam wkrótce do mnie. Powstają właśnie poduchy inspirowane Twoimi kolorowymi kołami.
Świetny ten stół
OdpowiedzUsuńHO, HO HO! tylko pozazdrościć- i samemu brać się za jakieś udoskonalenia:)
OdpowiedzUsuńPieknie wygląda stolik w niebieskościach - dużo lepiej i nabrał takiej lekkości! Mąż na pewno doceni:)
OdpowiedzUsuńBosko Kasiu wyszło. Brawo. Buziaki
OdpowiedzUsuńKaja wpadłam tu przez przypadek, ale pozwolisz zagoszczę na dłużej i w wolnej chwilce zatopię się w czytanie Twojego bloga
OdpowiedzUsuńMetamorfoza wyszla kapitalnie! I jakie piekne podusie:) POzdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńKaja , skąd wytrzasnęłaś ten kolor???? Czy to gotowa farba????
OdpowiedzUsuńStół i poduchy rewelacja !!!
Stolik przepiękny, poduszki jeszcze piękniejsze a w błękitnym naczyniu do zapiekania się zakochałam:)
OdpowiedzUsuńślicznie!
pozdrawiam,