piątek, 27 sierpnia 2010

Dzbanuszki,gliniaczki,krzesełka...znów starocie!:):)




Wczoraj był czwartek-jeden z moich ulubionych dni.Pogoda dopisała i poszłam na naszą niewielką giełdę staroci.Pomyślicie,że mnie opętało...nie,nie-ja mam tę chorobę już od lat!!Mój mąż mówi,że jest nieuleczalna,czasem zarażliwa!:)

Ale co ja zrobię,że wolę te starocie od nowoczesnych,połyskliwych mebli...a nigdzie ich nie kupię,za wyjątkiem takich właśnie miejsc.

Ech...niech sobie gość pogada,on ma też swojego bzika...chyba nawet nie jednego!!

Nooooo...i taka zadowolona wróciłam...

Stare krzesło wytargałam,w dobrym całkiem stanie,nie kolebie się,jest stabilne i chyba nawet ładne.
Są dwie opcje:albo stanie w małym przedpokoiku na klatce schodowej,w takiej starej brązowej wersji,albo pobielę,przetrę i do sypialni powędruje,a na nim stos ozdobnych poduch-pomyślę!
Siedzisko jest skórzane,ale podniszczone,na pewno zmienię.






I trzy malutkie naczynka,dzbanuszek,wiadereczko i garnuszek.Są naprawdę malutkie,sztuka mieści się w dłoniach.Słodkie-zawisną na starej belce przy kominku,albo na fajnych haczykach,albo na sznurku.











Gliniaki przeróżne do mojego salonu,na półeczkę przy kominku.










...I okucie,bardzo stare-pan mówił ,że ma ponad 100lat...może to i prawda!Jest zardzewiałe-babciowe,tak jak lubię!!I dosyć dużych rozmiarów!

I oczywiście planuję je wkomponować w nasz ceglany kominek,taki jest plan.Kominek już się wykańcza,dołożyliśmy trochę drewna,starej belki...reszta to już dodatki i kosmetyka...i moje suszone bukieciki.Już nie mogę się doczekać,jak będę przy nim szaleć i wieszać to wszystko!

I chyba zima mi już niegrożna:)
No...i to okucie raczej znajdzie się wśród innego żelastwa,które przytargałam z Raczek,ze starej stodoły dziadka Janka,wraz z podkową...wierzę,że przyniesie nam szczęście!




I muszę Wam zdradzić,że to nie koniec moich wczorajszych łowów,pewnie jakieś dwie trzecie,ale te są najbardziej atrakcyjne.Ale już nie będę robić wiochy i na tym zakończę...reszta może innym razem,bo oczywiście post tasiemiec-JAK ZAWSZE!!!-to też choroba!:):):)




*****
A w moim ogródeczku pojawiły się kolorowe ostróżki...uwielbiam te kwiaty i mam je teraz na nowo w trzech odcieniach.Na nowo ,bo kiedyś głupia byłam i wyrzuciłam całe kępy,metrowe prawie,piękne,a drażniły mnie,były wszędzie,nasadzane dawno temu,przez moją mamę...
...Teraz je przepraszam i znów do ogrodu zapraszam!:)

Was tez zapraszam kochane!
I serdecznie pozdrawiam,życząc miłego popołudnia i dziękując,że jesteście !

KASIA





środa, 25 sierpnia 2010

Różowo-serduszkowo u mnie dzisiaj:)



Znów szaleję z filcem,nie mogę się od niego odczepić.Mam stosy innych materiałów na poddaszu i setki fajnych pomysłów,ale wciąż czekam,aż Dominiś już na dobre oswoi się z przedszkolem i wtedy w spokoju będę mogła się realizować.Naprawdę ciężko przy nim,bo go nosi,wszystko go interesuje,chce szyć ze mną,maszynę bada z każdej strony...ech...czekam cierpliwie.

A filc sobie powycinam i między wierszami klecę z niego.Naprawdę między wierszami,czasu mi ciągle mało,ale cieszę się z każdego nawet drobiazgu,jaki uda mi się wykonać.

Tym razem pojechałam dziewczynkowo-na różowo!Nie dla facetów te klimaty!!Dla facetów będzie cos może póżniej!:)

Z tego będa się cieszyć(mam nadzieję) małe księżniczki:)

W skład zestawu wchodzi filcowy kubełek,dość sporych rozmiarów,na dziewczęce drobiazgi oraz kilimek-kieszonkowiec(sama nie wiem,jak to nazwac?),tez na jakąś drobnicę,wedle gustu i własnych potrzeb-też całkiem spory,nie mierzyłam,ale myślę ,że ma jakieś 40cm spokojnie.
Na obydwu są aplikowane serducha,obszycia obowiązkowo różowe...to co małe dziewczynki lubią najbardziej..:)

Może będę mało skromna,ale mi sie podobają...a Wam???

















I jeszcze stara skrzynia...no może przesadziłam...stara skrzynka ...prosi by ją pokazać ,a jeszcze bardziej prosi,by z nią coś zrobić...do ładu doprowadzić,czy coś!

Zauroczyła mnie na giełdzie staroci pewnie jakieś 2miesiące temu,mimo,że brudna paskudnie ,tłusta jakaś,ale fajna,z litego drewna.Już ją wyszorowałam,ciężko było... i przy okazji starłam trochę nadruków,ale trudno!Teraz ją tylko pomaluję i tym razem nie żadne przecierane klimaty.Tym razem będzie do salonu,pod nasz babciowy kominek-piec.Pewnie na planowanej obok niego półce stanie w towarzystwie innych staroci.Zatem naturalne kolory,co by ją odświeżyć,nadać życia!








A poniżej już wyszorowana,wieko spłowiało,a z nim kotek...żałuję,ale Polak mądry po szkodzie...Ale i tak jest fajna.

Jak pomaluję i wkomponuję w mój salonik,pochwalę się ponownie!



Moi chłopcy namiętnie przynoszą mi kwiatki...małe i duże bukieciki,czasem pojedyncza sztuka zerwana w ogrodzie babci!!To nic ,że babcia się trzęsie i prosi "zlitujcie się".Oni się prześcigują,kto bardziej kocha mamę:):).I tak oto w naszym domku zawsze jest jakiś bukiecik,czasem w malutkim szkiełku, kwiatuszek pływa po powierzchni wody,bo łodyżki mu brak...

Ale nic to...ważne ,że od serduszka dane...UWIELBIAM!!!




Pozdrawiam Was wszystkie moje kochane babki,co do mnie zaglądacie i nie nudno Wam tu!!!

Serdeczności zostawiam i miłej nocki życzę.



KAJA

piątek, 20 sierpnia 2010

Lato w pełni,synek wrócił...pełnia szczęścia!!

Chłopaki znowu razem:)

Wakacje powoli dobiegaja końca:(:(

Nasz starszy synek wrócił właśnie z wakacji u dziadków,opalony i zadowolony,włosy prawie białe od słońca...nie było Go w domu 1,5miesiąca.Ja już umierałam z tęsknoty,ale Babcia Cecylia krzyczała:nam tu dobrze,nigdzie się nie wybieramy!
Ale czas już powoli schodzić na ziemię i poprzebywać z tubylcami,ogarnąć się przed rozpoczęciem roku szkolnego.

Ale to wszystko to tylko teoria.U nas lato w pełni,dzisiaj śmiało można było nalewać wody do basenu,gdyby nie fakt,że nasz mały przedszkolak Dominiś zastrajkował ju we wtorek i z 40st gorączką wylądowaliśmy w nocy na pogotowiu.Angina-nieangina!!!Zapalenie gardła,ale takie,że mały gościu nic nie może przełknąć i wrzeszczy na całą wiochę przy każdym kęsie i łyku.:(:(Przedszkole przesuwamy zatem na kolejny poniedziałek:(

....Więc wody w basenie nie było...

Babcia Cecylia jest teraz naszym gościem,a że Teściową mam taką,że w żaden sposób nie pasuje do tych przysłowiowych i tych z najgorszych kawałów o teściowej...z moją Tesciową można konie kraść!To babka,co ma jeszcze mocniejsze ADHD niż ja:):)Nie może usiedzieć 5minut,musi coś robić,chodzić,jeżdzić....
No to Jej organizujemy:proszę bardzo!!!Wczoraj sama z wnuczkiem pojechała do Wrocławia,złazili miasto wzdłuż i w szerz,zaliczając wszystkie możliwe ciekawe miejsca,witając wszystkie wrocławskie krasnale,zaliczając wieże widokowe...wiem to stąd,że pół wczorajszego wieczoru oglądałam ich foty z tej wyprawy i za głowę się łapałam,widząc,gdzie jeszcze nie byli:)
Wnuczkowi aż nowe trampki kupić musiała,bo stare buty tak obtarły ,że nie mógł iść:):)

Tak bardzo cenię w tej kobiecie tę żywiołowość,jest młoda duchem i pełna energii,ciekawa świata,oczytana...
Diś rano spakowałam koszyk jedzenia i wsadziłam brygadę do auta...pojechali...tym razem w góry, wraz z moim mężem przewodnikiem:):)Piotr kocha góry,a jak już śniegiem je zasypie,to wtedy chyba nawet bardziej niż mnie:):):)W nartach mógłby spać!

A ja zostałam z małym chorym stworkiem w domu-taka PROMOCJA!!!!Pech to pech...a miało być tak pięknie!!Mam nadzieję,że chociaz foty fajne porobią,to sie pogapię na poprawę humoru:)

A tak ,jak już sie uda tę moja Teściową trochę uziemić,to zasiadamy przy naszym ogrodowym stole i plotkujemy do bólu!Winko przelewamy,dobre drineczki,kawkujemy się.
I są to okazje do moich szaleństw kulinarnych i łasuchowania w dobrym towarzystwie.W towarzystwie zawsze lepiej smakuje.
Chłopcy wreszcie są razem!Dominiś już tęsknił za Matim,teraz jego radość nie zna granic i szaleją ze szczęścia...


Taki dobry czas:)

Ogród nadal zaprasza żywą roślinnością,kwiatów już nie tak wiele,ale zieleń zachwyca nadal!
Chłonę ten czas,bo zaraz barwy nieco się zmienią,przyjdzie jesień i już nie będzie takich ciepłych wieczorów.
Dzisiaj znów trochę szalałam w ogrodzie,zagospodarowałam mały kącik,który kusił mnie już dawno,aby coś w nim zaaranżować,ale efekt końcowy jeszcze niewidoczny,pochwalę się za kilka dni.








Stara ścieżka z rozbiórkowej poniemieckiej cegły, prowadząca od bramy do ogrodu,ułożona przez moją Mamę,uwielbiam ją!



A oto efekt moich szaleństw kulinarnych.

Ciasto z przepisu Ushii-pyszota,polecam z całego serca-pyszne i szybkie!!!




***
Zapiekanka rybna na ryżu.Prosta i szybka do wykonania.Robiłam już setki razy,często dla miłych gości-zawsze wszystkim smakuje,domowym łasuchom też!
Podaję przepis i polecam:

ZAPIEKANKA RYŻOWA Z PANGĄ

*2-3 torebki ugotowanego ryżu
*4-5filetów z pangi
*1cebula,lub koperek zielony posiekany(jak kto woli,ja uwielbiam zieleninę)
*mały kubełek śmietany 18%
*1-2 jaja
*łyżka mąki ziemniaczanej
*przyprawy;pieprz,sól lub wegeta
*nieduża kostka żółtego sera


Naczynie żaroodporne posmarować masłem.Wsypać ugotowany ryz,wyrównać powierzchnię.
Na ryż kładziemy zamrożone filety z pangi pokrojone na małe kawałki,tak,aby ściśle zakrywały całą powierzchnię.
Na rybę dajemy posiekaną cebulę,lub pokrojony pęczek świeżego koperku.
Jaja roztrzepujemy ze śmietaną i przyprawami,wedle własnego smaku.Łyżkę mąki ziemniaczanej rozprowadzamy w maleńkiej ilości wody i dodajemy do roztrzepanych jaj ze śmietaną.
Tym roztworem polewamy całą zapiekankę po wierzchu.
Całość posypujemy żółtym serem startym na dużych oczkach.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 1godz w 200st.

Ja zapiekanki nie prykrywam,ale pilnuję,aby wierzch się za bardzo nie przypiekł,ma być lekko rumiany.Jeśli jest juz dosyć spieczony ,a godzina nie minęła,obniżam zapiekankę na niższy poziom piekarnika ,ewent obniżam temperaturę do 180st.
SMACZNEGO!



I jak już łasuchujemy,to na całego.Sezon na śliwki trwa,lato daje tyle możliwości na szybki i smaczny obiad.Pokusiłam sie na knedle serowe ze śliwkami...i znów z przepisu Ushii...i znów (jak zawsze)Jej przepis okazał się być strzałem w 10!!!Polecam!

Knedle przepyszne!




Całusy posyłam !
KAJA