Pokazywanie postów oznaczonych etykietą w moim ogrodzie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą w moim ogrodzie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 24 września 2012

"It`s Lovely" ...i nasza jesień:)



Nasza jesień jest swojska:)
Spędzamy ją na świeżym powietrzu głównie i w miarę możliwości czasowych...
Zaczęła sie szkoła chłopaków i zeszyty i książki wzywają nas wciąż i wciąż:(:(
Synek się uczy ,ale mama pomaga...wiadomo:)

Jednak zawsze udaje nam się wykroić jakieś chwilki na relaks na powietrzu i w ogrodzie!

Jesień uwielbiam ,zwłaszcza taką ,jaką mamy teraz ....słońce jak w sierpniu,cudnie...
Uwielbiam za kolory,za zapach ...inny,jesienny, z samego rana...a nadal celebrujemy wczesnoranną kawę balkonową z mężem ,więc wiem ,o czym piszę:)

Obrazki z naszego podwórka i ogrodu:)


I przy okazji moja vintage ławeczka...czy jak tam  nazwać to coś?-sama się miotam:)
Wyszperałam ją w naszej komóreczce:)
Prawdziwie vintage jest...podobno stała u nas już wtedy,gdy  dawno ,dawno temu moja Babcia kupiła nasz dom dla mojego Taty.Kiedy to było?!?!:)

W koszu ogrodowe skarby....głównie jabłka ,które przerabiam na 100 sposobów:)






Balkon nadal bardzo zielony ...w tym roku wyjątkowo bujnie zarósł.Dlatego lubimy na nim chłonąć swoje chwile,to takie nasze miejsce:)
I ani w głowie mu jesień:)
Pewnie pierwsze przymrozki zrobią robotę,ale póki co...


Wczoraj jesień zapukała w kalendarz...puk,puk....już jestem:)
I zaprosiła nas do lasu...na piknik ze swojską szarlotką ,która zastąpiła urodzinowy tort,ze swojskim kompotem ...jabłkowym rzecz jasna...z kocykiem ,piłką i dobrym humorem...
...Mamusi pyknął kolejny roczek i trzeba było to uczcić,zatem czułam się wyjątkowo,w końcu to jest mój dzień:)
...Co roku o tej samej porze-mój:):)





****

A szyciowo jeszcze lato!!!

Torbiszonek filcowy w różyczki!

Zwie się "it`s Lovely"...tak ochrzciła go Agacia.
Urzekła mnie ta nazwa bardzo:)

Zatem ,drogie Panie:model "it`s Lovely" w całej swojej okazałości!!

...Dla Elaine:)





Na zameczek zapinana...



Niech słoneczna jesień trwa...tego życzę wszystkim...aby można było się delektować słońcem ,lasem ,jarzębiną...i jak najdłużej nie rozpalać w kominku:)

POZDRAWIAM CIEPŁO 

KAJA






środa, 21 września 2011

Jesień w moim ogrodzie i torbiszon dla Wiolinki:)



Witam!!

Przeogromna moja radość i zaskoczenie...pozytywne baaardzo oczywiście,gdy widzę,że MOJE CANDY URODZINOWE
z poprzedniego posta ,będzie fajną zabawą dla tak wielu osób!!

ZAPRASZAM SERDECZNIE W DALSZYM CIĄGU!!:)
DO 23 WRZEŚNIA

Zawsze wierzyłam ,że są osoby ,którym moje filcowe torby się podobają.
Lubię nimi obdarowywać urodzinowo,imieninowo...cieszy mnie,gdy mogę komuś sprawić radość czymś,co moje ręce osobiście wyprodukowały.
Takie też prezenty uwielbiam dostawać!

Powielona moja radość,gdy patrzę,jak wiele kreatywnych babek wzdychnie sobie,że to ładne!!
Wtedy utwierdzam się,że to wszystko ma sens!
Aż chce się pobiec do maszyny i szyć,szyć ,szyć...tak wiele,aby nie tylko jedna mogła moją torbę mieć,aby wiele takich było!!

Na tę chwile nic już nie wyczaruję,czasu mało,a jutro jeszcze tort trzeba piec:)

Ale wierzę,że gdy tylko znajdę chwilkę i nadrobię moje zaległości,może jeszcze kolejna sztukę ponadplanowo uda mi się sklecić...wtedy zrobimy kolejne torbiszonowe candy:)
Zaglądajcie zatem czasem...:)

A jak już w temacie toreb jesteśmy,niech wisienką na torcie będzie kolejna,którą właśnie przedstawiam!
Też zresztą prezent urodzinowy dla mojej Wiolinki,już wręczony .Mam nadzieję ,że Jej się dobrze nosi i że się podoba:)
Nieco inny wzór niż zwykle...poniosło mnie:):):)

A Wam jak się podoba??




Tak się bronię przed tą jesienią,aby przyszła dopiero w moje urodziny jednak:):)Nie prędzej!!
Każdy dzień ważny!:)Zawsze to jeszcze o rok mniej:):)hihi

Ale ukradkiem sama upycham ją po kątach!

Od zawsze jesień kojarzy mi się z jarzębiną,grzybami,dyniami,wrzosami i chryzantemami!!
I wszystkie te dary cieszą moje oko.

Dlatego muszą u mnie być...i już są!
Kompozycje w moim ogrodzie zapełniają kącik bluszczowy a na balkonie panoszę się dynie,którymi obdarowała mnie teściowa i chryzantemy,które są mi bliskie od dziecka,żeby nie powiedzieć od niemowlęcia,przez dłuuuuugi ,długi czas:):)hihi ...Znienawdziłam w końcu a potem znów pokochałam i kocham do dziś!!:)
Ale tę historię opowiem,gdy pokażę nasz jesienny balkon:)
Dziś natomiast kawałek ogrodu.











Dziękuję za odwiedziny,za miłe słowa,za udział w zabawie,za życzenia!!!

Pozdrawiam lekko jesiennie i życzę,by jutro było piękne dla Was wszystkich,słoneczne,bo to w końcu ostatni dzień lata!!

Pozdrawiam
kaja

niedziela, 3 lipca 2011

Ogrodowe "plony" i lawendowe mydełka własnej produkcji





Kto nie kocha lata i pięknego słonka?!?!

Dziś ponuro ,zimno i leje i do tego w promocji do naszego domu wkrada się właśnie wielkimi krokami choróbsko:(
Mąż zaległ i leży od wczoraj,a maluch właśnie jęczy,że żle się czuje:(

Ale wierzę,że im minie a i mnie ominie!!
Ktoś musi być w końcu pielęgniarką:)


Średniak uciekł do ciotki na wakacje,setki kilometrów od domu i wydzwania nam cwaniaczek,opowiadając jak to pięknie i cieplutko u nich nie jest i że właśnie wślizgnął się w kąpielówki i śmigają z ciotką Paulą nad jezioro:):):):)Ech....Zabrali nasze słonko do Szkocji:)


Nooo...ale mam nadzieję,że to taka przerwa w trwaniu lata i że zaraz wróci!!

Tak czy siak ,mam je za co lubić!!

Mój ogród jest wówczas baaardzo łaskawy...

Lawenda pod balkonem już pomału się kończy:(
Ale gdy jeszcze była w pełni sił,piękna ,żywa i pachnąca,naciachałam jej troszeczkę i uczyniłam z niej swojskie mydełka.

Chodziły za mną już długi czas.



Żródłem inspiracji ,jak zwykle Weranda Country:




A poniżej już moje,z natury...

Robota dość prosta i miła.Dodałam do nich,oprócz lawendy,jeszcze płatki owsiane,aby miały dodatkowo właściwości lekko pilingujące.
Kształty foremkowe:)
Wyszły całkiem przyzwoicie:)




Oprócz lawendy,dłuuugi czas ,mój ogród zdobiły jeszcze czosnki ozdobne.Kolejne zielsko,które kocham miłością wielką.
A one za to odwdzięczają mi się kwiatem...urodziwym i równie wielkim:):)
Zobaczcie ,proszę.
Gdzieś ,kiedyś zakupiłam cebulki takiego mega, żeby nie powiedzieć giga czosneczku.

Mało wierzyłam wówczas w jego wielkość:)
Ale...jednak...Większy niż głowa mojego synka:):)Zadziwił:)



Zawisł na naszym babciowym kominku,suszy się i zdobi nam salony:)





Lato daje nam także tyle wspaniałych smaków...pysznie,zdrowo,naturalnie,prosto z drzewa...

Ostatnie truskawy wchłanialiśmy hurtem:)



Moje chłopaki,te małe i te duże także ,uwielbiają je pod wszelkimi postaciami!
Były musy i sorbety,ciacha i koktajle,ale największą furorę robiły domowe lody!

Robię je w foremkach do lodów i świetnie to działa,praktyczne dla dzieci,po prostu lody na patyku:)
Teraz wchodzimy w inne smaki.
Truskaweczki są już tylko wspomnieniem:)


Czeresienki prosto z drzewa...mniam mniam...

Nooo...i wyszedł mi jakiś dziwny mix czosnkowo-lawendowo-truskawkowo-czereśniowy!!!
Siła wyższa...poniosło mnie....

Więc artystyczna stronę mojego życia(szycia) zostawiam na następny raz:)
Dziś Wam już tego nie zrobię:)

A nazbierało się...szmatki łatki,fajne podusie z krateczki vichy-wreszcie coś dla siebie skleciłam między wierszami,trzy kolejne filcowe torby,a nawet mega torbiszony-na indywidualne zamówienie:)
I drobnica filcowa,fajna ,kolorowa,zawieszki ,etui............albo dobra...malutka zajawka:):)

I już koniec!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Do widzenia!!!

Pozdrawiam zmarznięta jakaś:(:(

KAJA