Literki na ścianie,na meblach ,na poduchach....zawsze mi się podobały...
Do drewna także mam szczególną słabość:)
A jeśli do tego i do tego czuje miętę...to czemu by nie 2w1:)?!
Al -Czarodziejka stworzyła dla mnie cudne litery sosnowe,które zawisły w pokoju moich chłopaków. Na razie w wersji natura...czyli surowe...
I takie także lubię! Ale może i zmienią kolor...zobaczymy...jak już ogarnę tam wszystko ,z czym się mozolnie (z braku czasu )papram!! Może na szaro...może na turkus ,a może na czerwono:)?
Są super!!! A ja nie pozostałam AL dłużna...też Jej machnęłam coś z literką w środku...a co?:)tylko z inną...malusieńką!!:)
Notes -notatnik -zapiśnik na niezapisane myśli Jej:) W czerni,rzecz jasna...noooo....tak troszkę w czerni,ale z dodatkiem i lnu i dzianiny sweterkowej ,a także z odrobiną tweedu ecru.
Odrobina radości dla wszystkich...i dla mnie i dla Al:)
Za oknem zrobiło się biało ...mega biało...cudnie!! Nawet ptaszki w moim ogrodzie dziś szalały jakby radośniej...niby powinny się smucić ,bo im wszystko zasypało,ale u nas nie muszą się o nic martwić...my im co rano do stołówki sypniemy ,mamy taki układzik...i się chyba cwaniaczki przyzwyczaiły...
Nooo...ptaszki się cieszą,mój synek się cieszy,a i ja razem z nim:) Tarzaliśmy się dziś po przedszkolu na maxa w naszym zasypanym ogrodzie....zdecydowanie zimą właśnie taki wolę....biały,puchowy,zasypany...a nie taki szarobury i zmrożony!
Za oknem biało, a u mnie na turkusowo...
Turkusowy morski ,taki deko zgaszony ,zbrudzony...jak zwał tak zwał...w towarzystwie szarego ,granatu ,ecru...nawet kapka lnu się wdarła .
...Oczywiście w filcowym wydaniu. Etui/kosmetyczki-sztuk dwie,obie różne...a dla towarzystwa torba...
Dziękuję za dobre słowo dobre kobiety...daje moc:):) Pozdrawiam!
Turkusowych snów...albo pobielonych...jak kto woli:):)
Dla Anusi...z rozbiegu (hihi!) do etui machnęłam torebusię ,taką raczej siatę na zakupy ...z przeznaczeniem do noszenia marchewki, jabłek i ziemniaków z targowiska:)
Dają radę ,wytrzymują wszystko...Gosia moja sprawdziła na wsze strony...:):)
Ale Anusia nie chce w niej nosić marchewek:):):)
Anusia różana różyczkowa kobitka jest...wiedziałam ,że jej się spodoba:)
Połączyłam fajną różyczkową tkaninę,zakupioną latem w Poczdamie... z filcem oczywiście,ale tym razem takim sztywniejszym ,impregnowanym,a uszy tym razem króciutkie ,takie w dłoń...tym razem inne-parciane.
A foty niech ją przedstawią w pełnej krasie:)
Pozdrawiam walentynkowo...serducho ślę swoje :):):)
Pierwszy raz szyłam etui i musiałam trochę podumać ,w jakim kierunku iść:)
Drobnica ...to nie dla mnie robota!!
Przyjemność jest ...nie powiem,jak już efekt końcowy się pojawia ...ale dłubanina straszna,wszystko takie malusie...zdecydowanie torby poproszę:)
Ale debiuty mam już za sobą jakby co:) Oby sie dobrze sprawowały:)
A teraz surprise:):) Taki jakby kontraścik kolorystyczny dla tego ,co powyżej:):)
Stary ,wyczochrany lump-tablica!!... do niczego nie podobna...masakra!!Kolorystycznie jedna wielka kupa!:) Ale ja,gdy ją ujrzałam ,widziałam ją ,oczami mojej wybujałej wyobrażni,po metamorfozie,w moim wykonaniu -rzecz jasna-jak zawsze!!:):)
Wzięłam od pana...żeby było śmieszniej miał dwie,a teraz ja mam dwie:)
Doczekały swojego...jak wiele innych uzbieranych na moim strychu gratów...Teraz ,gdy tworzę moją pracownię i pokój chłopaków ,wyciągam je sukcesywnie ,zmieniam według mojej wizji ,udoskonalam i dostają jakby drugie życie.
Owa tablica już gotowa!Zawisła na ścianie w zupełnie innej postaci!:) Wiecie ,co z niej uczyniłam!?:) Wasza wyobrażnia działa?!?...tak jak moja?!?!:):):)hihihi
W następnym poście ją pokażę w nowej szacie....a przy okazji będzie to zajawka mojej osobistej kanciapy twórczej:)...bo nadal się z nią grzebię....bo tak tylko w międzyczasie:):)
Zatem...uwaga...maszkara w kolorach ....bleeee....:)
Ściskam ciepło ,jeszcze weekendowo...lecę tworzyć strój na bal karnawałowy dla mojego malucha:)