piątek, 29 kwietnia 2011
Wiosenny mix...trochę koloru,trochę smaku...
Wiosna trwa!!!
Chwilami to się nawet zastanawiam,czy to wiosna jeszcze czy może już lato:)
Cudne słońce i ciepełko-to na mnie działa jak uzdrawiający balsam:)
Katujemy z chłopcami na powietrzu ile się da!!
Do ciemnej nocy,ale wszystkim to na zdrowie idzie.
A i oczy pocieszyć można pięknymi kolorami kwiatów,które właśnie buchają feerią barw.
Tulipany uwielbiam i właśnie codziennie odkrywam nowe rozkwitnięte sztuki w moim ogrodzie,co je na jesień wsadzałam do ziemi jako szare cebulki...zawsze nie dowierzając,że będą tak piękne jak na załączanych ulotkach!
A tu proszę-jest to możliwe!!
Poszarpane,spiczaste....
Rozwichrzone na maxa-jak piwonia prawie,ale barwy nie te!!
I botaniczne...
I tawuły moje kochane...ogromne już krzewy mi urosły rzędem i tak je lubię,gdy się wylewają długimi białymi pędami.
Nie trwa to długo niestety,ale póki co...
A trawa niczym łąka u Babci za stodołą,pełna stokrotek,co się nam same rozsiewają...
Blondyn mój zbiera w bukieciki-dla mamusi rzecz jasna:)
A jak już tak wiosennie,to koniecznie muszę małe wspomnienie z Wielkanocy uczynić:)
Święta wyjątkowo piękne,pełne słońca i radosnych chwil na powietrzu.
Zając wielkanocny wkroczył do naszego ogrodu,a chłopaki zbierali plon:)
Ileż radości daje dzieciakom fakt szperania pod każdym krzaczkiem czy iglakiem i znajdowania tam zwyczajnie słodyczy!!
Zwyczajnych słodyczy i zwyczajnym dzieciakom,którym raczej w życiu nic nie brakuje.
Ale wiara w tradycję ...no i w tego zająca...ona przenosi góry:)I !daje radość wielka i mnóstwo fajnej zabawy
Nawet starszak pytał kilka razy:"Mamo,ale powiedz,naprawdę to zając nam przyniósł?"
A któż by inny Synku:):):):)
I koniecznie wielkanocne smakołyki...mniam mniam...wspomnienie zostało.
Szału ilościowego nie było,bo taki był plan,ale jakość pierwsza klasa!!
Wiem ,wiem-mało skromne,bo osobiście je robiłam,ale inspiracją jesteście,jak zawsze Wy!!Z blogów czerpię wspaniałe przepisy i możemy solidnie połasuchować i polecam je innym!
Paschę od kilku lat robię zawsze na Wielkanoc!
Pierwszy raz jadłam u teściowej,na wschodnich kresach:)
U nas nie była taka popularna!
Pierwsze wrażenie:niebo w gębie!
Do dziś pamiętam ten smak!
I od tamtej pory nie może jej zabraknąć na świątecznym stole.
Przerabiałam już różne przepisy,zazwyczaj z sera gotowego.
Tym razem pokusiłam się na taką bardziej swojską!
Wiem,że teraz już ten przepis nie zrobi może na Was wrażenia...to jak musztarda po obiedzie,ale namawiam-wklejcie go koniecznie do kajetu z przepisami i zastosujcie za rok:)KONIECZNIE!!!!!
Znajdziecie go tutaj!
Moja wersja-inne bakalie,według własnego gustu!
To także niebo w gębie!!!
Aż mi ślinka pociekła!!
Kolejny smakołyk ,zaraz po mazurku cytrynowym,to nasz deser,który zrobiłam spontan,poza planem,bo jak szperałam i się na niego natknęłam,to już było pozamiatane,nie mogłam go nie zrobić!!
Był dopełnieniem naszego ogrodowego wielkanocnego łasuchowania!
Moja sisi zajadała się i wciąż prosiła o jeszcze!!!
Ale ona tak ma!!!Może połknąć konia z kopytami...gdzie jej się to mieści!!??
Terrine z białej czekolady!!
I ten rarytas mam stąd!
Moja wersja,dla przełamania słodkości była z gęstym sosem wiśniowym...uwaga-na gorąco!!
I znów niebo w gębie!!!:):):)
Deser na każdą porę roku,a już koniecznie na lato....z owocami wszelakimi!!!
POLECAM!!!
Dobranoc!!
Kaja
środa, 20 kwietnia 2011
Torbiszony...przerwa...i juz troche świątecznie:)
Ostatnio pisałam ,że jakoś świątecznie nie może się u mnie zrobić.
A jednak....troszkę już jest.
Jajkowe akcenty pojawiły się w naszym saloniku.
Naturalnie,wiosennie,szafirkowo...tak jak lubię:)
A kolorowe jaja malowane dopiero będą się robić,może jutro,lub w piątek.Ten rytuał należy do syneczków!
Dużo frajdy...i duuuużo sprzątania po takiej świątecznej akcji,ale wszyscy lubimy te chwile.
Przygotowań fizycznych na razie zero...
Będzie bez szaleństw...już jakiś czas temu zmądrzałyśmy z mamą i zamiast 6-ciu mazurków ,robimy jeden,zamiast 6-ciu sałatek,robimy dwie,zamiast sześciu ciast,robimy 3!!
I potem mam siłę jeszcze powłóczyć nogami i do dzieci się uśmiechnąć i wieczorem utulić,zamiast na nie warczeć ze zmęczenia!
Pozmieniały mi się priorytety!!
Okno w sypialni umyłam,owszem-dzisiaj,ale jak innego nie zdążę-nie zapłaczę!
W duszy dobrze mi gra,wyciszam się-tak mam w Wielki Tydzień-to dla mnie ważny czas!
W ogrodzie mam mega wiosnę i aż do domu nie chce się wracać:)Pączki,kwiatuszki,tawuły,tulipany,trawa zieloniutka...aż się w głowie kręci.Jeju-jak ja bardzo na to czekałam.
Chłonę to,uwielbiam,wiosna to moja ulubiona pora roku,gdy wszystko budzi sie do życia-ja po tej długiej zimie-jakby też:)!!!
Słońce daje na maxa trzeci już dzień od 7-mej,aż mi się rano z wyra dobrze wstaje:)
Czekam na sisi moją kochaną,bo leci do nas na święta.
I jeszcze coś razem knujemy,ale o tym na razie "sza"-żeby nie zapeszyć!!
W niedzielę się pokokosimy rodzinnie,a w poniedziałek pewnie rodzinnie nas gdzieś poniesie,aktywnie-tak jak zawsze w lany poniedziałek od jakiegoś już czasu...masa fajnych wspomnień i miłych chwil z chłopcami,zamiast z pełnym brzucholem za stołem,to z pełnym plecakiem i uśmiechem na twarzy.Z tymi samymi ludkami,tylko w innej formie!
Dobry ,sprawdzony sposób na udane rodzinne święta-POLECAM!!!!!
Tyle pięknych miejsc na nas czeka!!
A w sypialni jakoś błękitno mi się robi-ale taki miałam plan.
Se wczoraj taką szydełkowo-krateczkową vichy firaneczkę uszyłam i już zawisła nawet.
Ale dziś jej nie pokażę,bo takie słońce było mocne,że nijak nie dało się jej obfocić.
Zatem potrzymam Was w napięciu i wkleję jakieś foto może następnym razem:):):)hihi
Ma powstać pościel,też w błękicie vichy+koronka ,jakąś wizję taka mam,ale kiedy to nastąpi???
Pewnie dopiero po świętach!:(
A w świątecznej promocji-nadal Was jeszcze przez chwilkę pomęczę moimi filcowymi torbiszonami.I potem przerwa dłuższa od nich...obiecuję!:)
Powstały spory czas temu,na zamówienie.W szare bure i ponure dni,co widać na załaczonych obrazkach-foty fatalne,ani grama światła w jakimkolwiek kącie mojego domu:(
Masakra jakaś normalnie była,ale musiałam...na siłę obfociłam,bo jechały w sobotę do swoich właścicielek i slad by po nich zaginął:)!
Niech im się dobrze noszą!:)
W zieleni...mój ulubiony kolor...
W beżach+kratka vichy...
Beżowa+materiałowe uszy
Bordowa-sztruksowa
I razem...każda inna,nieszablonowa,cięta spontan.
I koniec filcu na dziś!:)
Dziękuję bardzo za uwagę i wyrozumiałość,bo pewnie trochę zanudzam!
Życzę Wam wszystkim z całego serducha,aby ten świąteczny czas był dla Was zwykły,ale niezwykły!!!!Abyście miały czas,chęć i siłę na radość,taką prawdziwą,z bliskimi,wśród osób ,które Was kochają i pragną,abyście też kochały!!!
Aby ten czas pozwolił nam wszystkim na chwilę się zatrzymać...
Tego i Wam i sobie również życzę!!
Pięknych Świąt!
KAJA
wtorek, 12 kwietnia 2011
Filcowo...
Filcowo u mnie nadal...zamiast świątecznie!
Ale może świątecznie jeszcze zdążę?!?
Póki co ...wzięłam się za szycie toreb filcowych moich,co dziewuchy zamówiły!
Kilka muszę sklecić...a mam na razie trzy!!
A dziś pokażę jedną...bo tylko jedną obfociłam!
Halny jakby nadal u nas duje,zimno i szaro jakoś!!
A jak ciemno to i foty marne...nie lubię:(
Ale zanim torbiszon pierwszy z kolekcji,mały kieszonkowiec dla Anusi .
I dla tej samej Anusi-zawieszka z imieniem...
Na niebiesko-tak jak Anusia lubi!:)
I torbiszon z kwiatuchem!!
Serdeczności wieczorową porą!
KAJA
wtorek, 5 kwietnia 2011
Wiosna...cieplejszy wieje wiatr...
W moim sercu wiosna już dawno...już mnie nosi od dawna:)
Dawka słońca i witaminy D wyzwala we mnie wzmożony efekt działania choroby zwanej ADHD:)
Wstaje mi się o niebo lepiej,niz jakiś miesiąc temu.
Jak podciągam roletę i widzę jasność-znaczy się słońce,to mam banana od ucha do ucha i śpiewać mi się chce...i czasem nawet śpiewam:):)
Wtedy mój wyrodny synek mały Dominik krzyczy: "mama,nie śpiewaj!!"
-"Dlaczego?"-pytam zawsze mocno zdziwiona:)
-"Bo ja nie lubię!!"
Dalej nie pytam:)
Zostaję przy wersji,że ogólnie nie lubi,Panie Boże broń,aby mu chodziło konkretnie o mój śpiew!:)
Bo podobno ja całkiem nieżle śpiewam:):)hihihi...powtarza mi to nie byle kto-teściu muzyk,basista i bluessmann pełnom giembom!!:)hihi
Noooo...i jak juz tak pospiewam ,to włączam piąty bieg i nazywam się pani obrabiarka.
"Obrabiam" moje dzieci,troche siebie i galopem wszystko sie dzieje,aby każdy zdążył w swoje docelowe miejsce:przedszkole,szkoła i praca!
A wiosną to i tam każdemu z nas lepiej jakoś ogólnie jest!
Jeszcze oprócz pracy,mam 100zajęć planowanych i nie ,maraton z chłopcami...to na boisko,to na rowery,to na plac zabaw,to ogrodowy maraton-i ten lubię najbardziej:)
A wieczorem power często jeszcze mnie nie opuszcza i jak już cisza zalega,to ja ja zakłócam!
Tyrkoleniem maszyny i klecę moje twory.
Noc-najlepsza pora!
Nadal daję w filcowe torby!
Miało być świątecznie już i coś w klimacie barankowo-jajkowo-zajączkowym,bo już mi się chce i pomysły kłębią się w głowie,ale nie ma zmiłuj...
Mam spore zamówienie na torby,zdeklarowałam się i muszę działać...słowo się rzekło!
Na początek dla małych księżniczek,jedna szkolna,druga jeszcze przedszkolna!
I adekwatnie, torby ,mniejsza i większa!
Panny już dziś obdarowane,ucieszone,sprawczyni również!:)
***
Wiosennie również na moim balkonie,na razie namiastka,ale rozkręcam się,rozkręcam...:):)
Hortensję mam w ogrodzie, dwa dosyć już dorodne krzakulce,ale inna odmiana-różowa,a teraz niebieskości mi się zachciało i mam!
Obowiązkowo też jaskry w żywych kolorach.
A co powiecie na moja nową-starą-( ze staroci giełdowych rzecz jasna!) osłonkę cynkową za jedyne 4zł!?
Ugryziona zębem czasu-tak jak lubię!
Pozdrawiam Was wszystkie cieplutko moje drogie Babeczki.
Dziękuję Wam ponownie (ale już ostatni raz!!:)) za rady w kwestii malowania łoża mego małżeńskiego!
Zostało takie jak w oryginale,ma się rozumieć!Gdzież bym śmiała je tknąć!?:)
Bałabym się,że zlinczujecie:)
I małżon mój kochany tylko powiedział:"A nie mówiłem!!!"
Lecę odpoczywać,bo mi kręgosłup siada:(
A poza tym dziś znów bibliotekę nawiedziłam i aż mnie nosi,że książki tam na mnie czekają...
Dobranoc kaja
Subskrybuj:
Posty (Atom)