poniedziałek, 13 czerwca 2011

Cytrynowo-miętowa niedziela...i Monte Baldo-wspomnienia!:)







Wczorajsza niedziela upłynęła spokojnie i rodzinnie!

Zaczęła sie leniwie,gdy to razem z moim młodszym syneczkiem,pomocnikiem,jeszcze w piżamach ,na boso ,poszliśmy do ogrodu,aby nazbierać płatków róży,w zamiarze zrobienia cukru różanego...co oczywiście uczyniliśmy...i pewnie pochwalimy się kolejnym razem,bo w całym domu pachnie różą do dziś,cukier się robi,znaczy schnie...ach,miodzio!:)


Piękny słoneczny dzień,więc ogrodowego lenistwa ciąg dalszy nastąpił...
Kawka dla kawoszy ,a dla nie kawoszy,bomba witaminowa.
letni napój swojskiej roboty:cytryna-duuużo,mięta,woda,miód,lód...mniam mniam...poiliśmy się cały boży dzień...pychota...w sam raz na upalne dni-POLECAM!!!!
Chłodne,pyszne,zdrowe i bez konserwantów!!!





Faceci-najmniejszy z największym postanowili przetestować nowo zakupiony sprzęt wakacyjny!!

Za kilka dni wybierają się na męski wypad (bez mamusi!!) na Suwalszczyznę...piknik,spanie pod namiotem nad jeziorem,wędkowanie....takie tam,męskie sprawy!!:)





Sprzęt sprawdzony...najmłodszy zadowolony,od razu zrobił sobie w nim bazę!


A w międzyczasie znalazłam czas na wspomnienia i podziwianie pięknych widoków z naszego wyjazdu do Włoch.
Tak, jak obiecałam ,dzielę sie nimi...zatem ...Monte Baldo,wysoko w górach,prawie 2000m npm...pięknie...pogoda mogła sie bardziej postarać,ale daliśmy radę i bez jej łaski:)!!


















I niby leniwie było...fajnie,nie często nam sie zdarza,ale nie do końca...póżnym popołudniem wybraliśmy się z chłopcami na rowery!Oni to uwielbiają.Pojeżdziliśmy po lesie w Dolinie Baryczy.
Mój mąż namiętnie trenuje do kolejnego maratonu -w tę sobotę ,chyba w Polanicy,ale nie jestem pewna ...nie nadążam:):)

Pozdrawiam cieplutko ....kaja

4 komentarze:

  1. Też uwielbiam wodę z cytrynką i miętą, najlepiej gasi pragnienie! Widoki przepiękne, góry, woda, to jest to co my też uwielbiamy:)
    Z tymi mężami naszymi to tak jest, ja też nie nadążam:). Ale o tym w przyszłą niedzielę...:)
    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  2. ale pięknie, kocham Włochy miłością wielką :) a trafiłam do Ciebie od mojej Madzi, widziałam na żywo torebkę, jest cudowna!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. *Ech Ilciu...naplotkujemy sie za wsze czasy!:)hihi
    Modły nadal wznoś o pogodę:)hihi,to na tej mrówkowej łące poleżymy brzucholami do góry!!!:)

    *Gosze...dzieki wielkie,jesli Twe uznanie jest wielkie jak miłość do Włoch-to jestem happy,happy!!!Fajnie,ze jak ludzie widza moje twory w realu,jeszcze bardziej im sie podobają!!To cieszy baaardzo i daje mi moc!!!
    Do Madzi dzis wyfrunęła kolejna zamówiona torba!!W czerwieni...macaj i tę:):)hihi

    Pozdrawiam Kobietki!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej zazdroszczę tego porannego wyjścia boso na trawę:) to jest to co lubię najbardziej, ale niestety teraz nie mogę...
    Piękny rodzinny czas!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń